Flaga już była, Jakub już był, więc teraz kolejny członek (w dzisiejszych czasach: członkini :P) naszej wyprawy chciał sobie ze mną zrobić zdjęcie :)
Gosia była chyba trochę niewyspana, więc jak widzicie na zdjęciu trochę za mocno ścisnęła moją szyjkę i po powrocie trzeba mi było zrobić (kolejną już) operację kręgosłupa!
Gdyby ktoś pytał, to nadal jesteśmy na najwyższym szczycie Ukrainy, czyli na Howerli i przytulamy się do uroczego betonowego obelisku, który jest trochę jak Miś – nikt nie wie po co, ale wiadomo że „jest na miarę ukraińskich możliwości”.