Próbowałem zdobyć Daravicę już jakiś czas temu. Niestety podczas poprzedniej wyprawy Jakub się rozchorował i musiałem mu masować plecy w hotelu :P – dlatego też zmuszeni byliśmy odłożyć wejście na szczyt na następną wyprawę.
Ale jak to mówią „co się odwlecze to nie uciecze” więc szczyt zdobyłem w roku następnym wraz z całą drużyną (od lewej): Gosia, Jakub, oczywiście ja i Radek.
Niestety z widoków nici bo był deszcz i mgła, a na dodatek słychać było strzały…